Rozdział 8
- Nie powinnaś tego robić. - Harry przejechał dłonią po moim policzku. Była zimna. Cholernie zimna. Czułam, jak po moim ciele przechodzą dreszcze. Wzdrygnęłam. Ręka loczka zawędrowała na moje pośladki i tam zatrzymała się. Tego było już za wiele. Nie będzie mnie bezkarnie obmacywał. Wymierzyłam mu cios w policzek, zarazem kopiąc w krocze. Widziałam, jak chłopak zgiął się z bólu. I dobrze, niech wie, że to, że jest sławny nie sprawia, iż może robić wszystko bezkarnie. O nie. Teraz zdecydowanie biegłam. Uciekałam od niego. Nie wiem tylko dlaczego. Coś kazało mi się odwrócić i spojrzeć za siebie. Zrobiłam to. Ale tam już go nie było. Wróciłam wzrokiem przed siebie, aby widzieć gdzie biegnę, lecz uderzyłam w coś twardego. Uniosłam oczy do góry i zobaczyłam jego twarz.
- Nie uciekniesz od przeznaczenia.
Obudziłam się cała mokra, zalana potem. Zdecydowanie śnił mi się koszmar. Ale dlaczego uczestniczył w nim chłopak, którego w ogóle nie znam? Co chciał mi powiedzieć, poprzez słowa ,,nie uciekniesz od przeznaczenia"? Nie wiem. Ale czy chciałam się dowiedzieć o co mu chodziło? Z jednej strony byłam ciekawa odpowiedzi, ale jednak obojętność wzięła górę. Wsunęłam stopy w kapcie, które odwiecznie leżą przy łóżku, odpaliłam laptopa i poszłam do kuchni zrobić sobie kawę. Nie ma nic lepszego niż przeglądanie informacji z kubkiem gorącej kawy z mlekiem pod ręką. Kiedy już mój napój był przygotowany, wzięłam go i udałam się do pokoju. Postawiłam kubek na biurku i zabrałam się za włączanie internetu. Tylko jaką stronę odwiedzić wpierw? Facebook? Tam jest bardzo dużo informacji, wsiąknę na bardzo długo. Twitter? Tak, chyba tą witrynę włączę jako pierwszą. Ciekawiło mnie co nowego słychać u moich znajomych. Najechałam więc kursorem na ,,najczęściej odwiedzane" i wybrałam tt. Login oraz hasło miałam zapamiętane, więc od razu pokazała mi się strona startowa. Zwykle wpierw przeglądałam tweety, ale tym razem moją uwagę przykuła liczba obserwujących. Byłam z Niallem jedynie na jednej kolacji, a liczba followersów z niecałej liczby 2 tysięcy wzrosła aż do 5 tys.! Nie mogłam w to uwierzyć! Wcześniej wszystkim dawałam ten follow back, bo wiedziałam, jak to jest, kiedy mało osób się odwdzięcza obserwacją ze swojej strony. Ale cholera, jak mam ogarnąć 3000 obserwujących ?! Cóż, może później. Ale teraz aby nie oszukiwać, muszę zmienić swoje bio. A tak mi się podobało, jednak cóż, kłamstwo to nie jest coś, za czym przepadam. Tak więc z : Normal girl with her world. I'll follow back ;) Pozostało jedynie : Normal girl with her own world.
Włączyłam swój profil. Jakoś dziwnie teraz to wyglądało, przyzwyczaiłam się do starego wyglądu, jednak trzeba od czasu do czasu coś pozmieniać. Przyszła kolej na sprawdzenie moich mentions. Jak do tej pory nic się tam praktycznie nie działo, to teraz nie mogłam się połapać o co chodzi. Niektóre osoby prosiły jedynie o follow back. Inni zaś pytali się, co mnie łączy z Niallerem. Gdzie nie gdzie były również hejty na mnie, za to że nie pasuję do niego, bo jestem za brzydka. Pozwoliłam sobie odpisać na te tweety do mnie, który najbardziej mnie obrażały. Jednak nie napisałam nic więcej jak tylko :
-,, Dziękuję za wyrażenie swojego zdania :) "
Przecież ludzi najbardziej denerwuje to, gdy się ich olewa. Tak też robię i ja. Kiedyś, jak zawsze szukając czegoś na twitterze, znalazłam takie fajne zdanie, które w stu procentach mnie opisuje : Optymistycznym akcentem pierdolę wszystko.
Postanowiłam wyłączyć obecną stronę i wbić na fb. Myślałam, że chociaż tam będzie inaczej, ale myliłam się. Czekało na mnie ponad 500 zaproszeń do znajomych. Nie znam tych ludzi, oni nie znają mnie. Szczerze wątpię w zaakceptowanie tego. Niech tam posiedzą. Zaśmiałam się szyderczo. Przejrzałam informacje. Jak Boga kocham, nie wiem kiedy polubiłam fanpage One Direction. A co najlepsze, stronę z informacjami o nich. Postanowiłam je przejrzeć. Moim oczom ukazał się najnowszy post : ,,Chłopcy właśnie weszli do studia aby nagrywać nowy krążek!" Czyli jednak nie oszukał mnie. Chociaż jeden. Uśmiechnęłam się promiennie do laptopa, jak głupia. Jednak podobno robi tak większość nastolatków, więc pocieszająca jest myśl, że nie jestem sama. Postanowiłam jeszcze raz odwiedzić twittera i napisać do Nialla. Zrobiłam to. Weszłam na jego profilm spojrzałam na tweety, ostatni był do mnie. Nic nawet nie retweetował. Napisałam mu jedynie : ,,Miłego dnia w pracy ;) " Wiedziałam, że teraz nie ma jak odpisać, bo jest zajęty. Jednak przejrzałam tweety moich obserwowanych i weszłam jeszcze raz w inteakcje. Odpisał mi. Pomimo tego, że teraz nie ma zbytnio jak, napisał do mnie.
- ,, Jesteś wspaniałą dziewczyną ;) Nie mogę się doczekać piątku! :) xx"
Miałam tą świadomość, że zaraz znowu zapewne polecą hejty pod moim adresem, jednak olałam to. Wyłączyłam laptopa i poszłam wziąć prysznic. Dzisiaj muszę odwiedzić Tiffany w szpitalu, przecież jej to obiecałam.
Wsunęłam do kieszeni rurek swojego iPhona, a w drugą kieszeń trochę drobnych. Wyszłam z domu. Udałam się na przystanek, czekając na swój autobus, kiedy podeszły do mnie jakieś dwie dziewczyny.
-To Ty byłaś wczoraj z Niallem? - Czułam, jak ilustrują mnie wzrokiem.
-Owszem, ja. - wyjęłam dłonie z kieszeni. Nie ładnie było tak rozmawiać z innymi trzymając ręce w kieszeniach. Już myślałam, że będą chciały abym dała mu spokój, czy coś.
- Mogłabyś załatwić dla Nas follow od niego na tt? - jedna z nich wysunęła rękę w moją stronę, w której trzymała kawałek papieru. - to dla nas ważne. Z resztą jak dla każdej Directioners. A Ty jesteś jedną z nas?
- Nie, nie jestem. W sumie, to wszystko to jest jakiś przypadek i tyle.- wzruszyłam delikatnie ramionami.- Szalona historia. - Zaśmiałam się cicho pod nosem. Mój pojazd wreszcie po mnie przyjechał.
-Przepraszam Was, ale ja już muszę iść. - uśmiechnęłam się przepraszająco i wsiadłam do środka. Usiadłam na jedym z siedzeń i spojrzałam na kartkę, którą przed chwilą dostałam. I pomyśleć, że takie same piszą Tiffany i Kate. Szkoda tylko, że one nic nie dają. Schowałam świstek papieru do kieszeni, gdzie znajdował się telefon.
Wysiadłam na przeciwko szpitala i od razu poszłam do pokoju, gdzie leżała Tiffany. Zapukałam w drzwi, jednak usłyszałam jedynie śmiechy. Uchyliłam je delikatnie. Myślałam, że te dźwięki wydają moje dwie przyjaciółki, jednak na sali leżała jedynie Tif oraz jakaś dziewczyna.
-Cześć Maggie ! - powitała mnie mocnym uściskiem.- To jest Darcy.- ręką pokazała mi postać, z którą przed chwilą tak się śmiała.- Darcy poznaj Maggie.
- Hej - uścisnęłam dłoń nowo poznanej koleżanki.
- Siemka - odpowiedziała mi uśmiechem, ściskając moją rękę i machając nią delikatnie. Usiadłam na stołku obok łóżka Tiffany, ale tak aby nadal móc widzieć Darcy.
- No więc opowiadaj! Jaki on jest ? - przyjaciółka usidła po turecku, twarzą do mnie. Widocznie zaciekawiona moją odpowiedzią.
- Cóż, jest chyba jedynym chłopakiem jakiego znam, który umie ubrać się na luzie, ale elegancko. Poza tym zdecydowanie należy do grupy dżentelmenów.
- Widzisz?! Widzisz?! Mówiłam Ci, że Mag poznała Horana ! - dziewczyna zaczęła podskakiwać z mojego szczęścia.- Kiedy kolejne spotkanie ? Masz jego numer? Obserwuje Cię na twitterze? Załatwisz i dla mnie follow od niego?
Zaczęłam się śmiać.
- Spokojnie, powoli. Ja nie ucieknę, więc nie musisz się tak śpieszyć z tymi pytaniami. - puściłam do niej oczko- No więc jesteśmy umówieni na jutro. Nie, nie mam jego numeru. Nie wiem czy mnie followuje, nawet nie zwróciłam na to uwagi.- zachichotałam.- ale myślę, że tak. I owszem, mogę go o to poprosić. Od Stylesa też? - uniosłam prawą brew ku górze. Wiedziałam, że zależy jej na tym jeszcze bardziej niż na obserwacji od Nialla.
- Też pytanie ! - Tiffany spojrzała na Darcy. - Dla Ciebie też?
- O ile nie byłby to problem, byłabym wdzięczna. - dziewczyna była widocznie zawstydzona, że mnie o to prosi. Na jej policzkach pojawiły się delikatne, czerwone wypieki.
- Jakiż tam problem. - machnęłam delikatnie ręką.- Tylko musisz dać mi wpierw swój nick. - wróciłam wzrokiem do Tif. - A co z Tobą, wiadomo coś?
Zauważyłam, jak dotychczasowy uśmiech na jej twarzy blednie. Spóściła wzrok i zaczęła bawić się poszewką na kołdrę
- Maggie, nie będę Cię oszukiwać. Ani Ciebie, ani Kate. Ona ma przyjść dopiero pod wieczór, więc wtenczas jej powiem. Jak wiesz, zasłabłam. Postanowili zostawić mnie na obserwacji i przebadać. Ponoć profilaktycznie. Ale gdyby nie to, nie dowiedzieli by się, że mam raka.
Bez słowa wstałam i przytuliłam ja mocno. Najmocniej jak potrafiłam.
-Zobaczysz, że będzie dobrze. Przecież masz mnie, Kate, rodziców. Nie możesz nas tak zostawić, a już na pewno nie w tak młodym wieku. To nie jest jeszcze pora na Ciebie. Musisz żyć, masz po co, masz dla kogo. Nie wolo Ci teraz tracić nadziei.
Moje przemówienie zapewne trwałoby jeszcze dłużej, gdyby nie dźwięk mojego iPhona. Spojrzałam na wyświetlacz telefonu, a tam wiadomość od Kate.
-,, Czy Ty widziałaś, co dzieje się na tt?! x"
-,,Obecnie nie ma mnie w domu. Co tam jest ? xx"
- Niall? - Tiffany spojrzała na wyświetlacz.
- Nie, Kate. Coś jest ponoć na twitterze.
Przyjaciółka spojrzała na dziewczynę, z którą leżała na jednej sali.
-Darcy, czy Ty przypadkiem nie miałaś darmowego internetu w telefonie?
-Jak najbardziej. - dziewczyna podała mi swój telefon- Proszę, wchodź i sprawdzaj co tam się dzieje.
Wzięłam od niej urządzenie, wrzuciłam odpowiednią stronę i zalogowałam się.
- I co? Co tam jest ? - Tif widocznie nie mogła doczekać się odpowiedzi.
- O kurwa! - zakryłam sobie twarz ręką. - Mam ponad 30 tysięcy obserwujących !
Weszłam na profil mężczyzny, z którym się wczoraj widziałam. Jego ostatnia wiadomość :
- ,, Proszę, zacznijcie obserwować tą jakże wspaniałą dziewczynę, jaką jest @RealMaggie ! "
Był sprzed 5 minut. Postanowiłam porozmawiać z nim w prywatnych.
- ,, Już wróciłeś z pracy, że tweetujesz? Czy mała przerwa? Haha xx"
Słyszałam, jak dziewczyny rozmawiały. Jednak ja miałam w ręku dostęp do świata, dostęp do Irlandczyka. Po chwili zobaczyłam, że mam nową wiadomość w prywatnych. Odpisał mi.
- ,,Yeah, wróciłem 5 minut temu ! Masz może ochotę na spotkanie? :) Mogę przyjechać! "
Spojrzałam na dziewczyny.
- Chce się ze mną spotkać!
Nie usłyszałam nic innego, jak pisk. Ale nie ze strachu, radości.
- ,,Oczywiście, że tak! Tylko nie ma mnie teraz w domu. Jestem w szpitalu. Dzwoń : 837194299
Postanowiłam wejść do niego na profil i zobaczyć, czy mnie obserwuje. Owszem. Ale ja go nie. No to teraz się już to zmieni - pomyślałam, i nacisnęłam delikatnie ,,obserwuj". Wyszłam z przeglądarki i podziękowałam dziewczynie za pożyczenie mi go. Chwilę później rozległ się dźwięk sygnału sms'a. Tego numeru jeszcze nie miałam na liście. Otworzyłam go.
- ,,Co Ci się stało ?!"
- ,, Mi nic ;) Jestem w odwiedzinach u przyjaciółki. Szpital na Hallem Street. Oddział dziecięcy, sala 5. Przyjeżdżaj :) "
- Dziewczynki, zaraz chyba będziemy miały gościa. - uśmiechnęłam się łobuzersko, ale zarazem promiennie. One domyśliły się o kogo chodzi, bo jakby na zawołanie zaczęły poprawiać swoje fryzury, co strasznie mnie rozbawiło.
___________________________________________
Przepraszam, że tak dawno nic nie dodawałam, ale po prostu nie miałam na to czasu. Niby człowiek nic nie robi, a wiecznie czasu brak ;<
+ Z góry pozdrawiam swoją podobno ,,fankę" Kamilę, która zmusiła mnie do napisania kolejnego rozdziału. W sumie gdyby nie ona, to napisałabym go dopiero za tydzień.
Mam nadzieję, że się podoba ;)